Nava Shield - Jest to nic innego, jak antywirus. Nie byłoby w tym nic dziwnego, jednak antywirus jest fałszywy. Słyszałam o tym, że kiedy przestawi się datę w komputerze na 25 października, to nawet jeśli program jest aktywowany, to pokazuje, że trzeba go aktywować. To samo się dzieje, jak przestawi się na 16 października, nawet o kilka lat w przód. I tak ciągle, i ciągle. (LOL) Jeśli próbujesz kupić licencję, to włączają się od razu trzy strony, które ładują się w nieskończoność, czyli tak jakby ich najzupełniej w świecie nie było. Okienka "Nava Shield Alert", które mówi nam, że nie kupiliśmy licencji NIE DA SIĘ WYŁĄCZYĆ PRZYCISKIEM "NO". Zamiast tego, wyświetla nam się wyżej wspomniana strona. A ten antywirus w niepełnej wersji nie chroni komputera... Widziałam nawet filmik o tym antywirusie, gdy po którymś tam kliknięciu przycisku "No", pasek narzędzi (nie mylić z paskiem zadań) w Windows XP, zaczął się poszerzać i skracać. W ogóle, ten antywirus działa, jakby był wirusem. System wariuje, jakby miał jakiegoś bliżej niezidentyfikowanego trojana/robaka. Ogólnie nie polecam.
Pozdrawiam, Muzyka145
Poniżej filmik o tym "antywirusie":
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń